Zgodnie z obietnicą udostępniam stronę Czytelnikom, którzy pragną podzielić się z nami swoimi przemyśleniami oraz opisać swoją drogę do przebudzenia. Szczerze wierzę w to, że zachęci to również innych do pisania artykułów i opisywania swoich perypetii, które mogą pomóc rozjaśnić innym ich drogę do przebudzenia.

Życzę miłego czytania

S. Lernaciński

Witajcie moi drodzy czytelnicy.

Korzystając z uprzejmości twórcy bloga, pragnę podzielić się moimi doświadczeniami, które zmieniły moje spojrzenie na otaczający świat. Nie jest to nic nowego dla większości czytelników jednak to co chcę przekazać znajdzie się na końcu tej opowieści.

Pierwszym z rewolucyjnych doświadczeń dla mnie,  było uświadomienie sobie, że po skończonej szkole – Politechnice Warszawskiej – świat nie czekał na mnie aby skonsumować mój zapał i chęć do działania dla dobra ogółu. Otrzymałem posadę technika w publicznej instytucji poza konkursem, bo na takie niskie stanowisko nie są one ogłaszane. Drugim szokiem było, że wszystko w tej instytucji jest po znajomości, „rodzinie” mówiąc krótko. Mimo obserwacji świata wokół, gdy wszedłem w pełni w model zarabiania pieniędzy a było to 1270 zł netto, gdzie moi koledzy po specjalizacji w firmie otrzymali ponad 6000 zł tylko dlatego, że ich ojciec miał znajomego dyrektora, było to dla mnie zimny prysznic. Ego poczuło się upokorzone.

Ten model braku uczciwości i swobody działania zacząłem obserwować wokół – patrząc naiwnie oczami dziecka – wśród znajomych i mimo, że nie byłem tego uczony pogodziłem się z tym, że świat tak wygląda. Mogłem być na garnuszku rodziców lub przyjąć to co mi zaoferowano. Nie poddając się, krok, po kroku inwestowałem w siebie kończąc kursy i szkolenia. Inwestowałem także zarobione pieniądze ile mogłem w kursy, których nie dostarczała mi instytucja. Nauczyło mnie to, że wytrwałością i pracą można wiele osiągnąć. Były wzloty i upadki, upokorzenia i małe sukcesy, jednak nigdy się nie poddawałem. Ego musiało ustąpić i skulić ogon. Wyrywało się od czasu do czasu, gdy siedząc z dziewczyną piliśmy drinki w piątkowe wieczory.

Wtedy zacząłem się przyglądać i obserwować jak działa „system”. Rozumiałem go jako sieć połączonych zależności rodzinnych i koleżeńskich a dalej finansowych, taki polski grajdołek jak to nazywałem. Z biegiem czasu odczułem, że nie ma innego rozwiązania jak albo się przyłączyć do systemu lub odejść od niego, co było postrzegane jako odmienność, bezproduktywność i wyobcowanie. Coś co nie jest w jakimkolwiek przyjętym systemie rodzinnym, religijnym, finansowym jest piętnowane i wyśmiewane. Już jako dziecko buntowałem się przeciwko indoktrynacji kościelnej w domu od skrajnego wspierania instytucji od strony mamy po obojętność od strony taty. Wracając jednak do mianownika jakim jest system, niezmiernie trudno było mi się odnaleźć choć ogarnąć lepiej tu pasuje, z mnogością powiązań i manipulacji. Byłem uczony aby słuchać rodziców, nauczycieli, słuchać wiadomości TV i emocjonalnie być z tym związany. Wyrwanie się z systemu wierzeń w towarzystwie śpiących krewnych poprzez rozmowę nie wchodziło w grę. Przełom nastąpił w 2009 r. gdy ścieżka kariery, gdzie celem był sukces materialny i chęć zbudowania rodziny się zawalił. W wyniku zmiany już po raz trzeci pracy, po 6 miesiącach podjąłem decyzje że muszę z niej odejść. To wszystko co we mnie tkwiło, ta chęć wyrwania się z spirali niewolniczych zależności pękła. Wyjechałem na 3 tygodniowy urlop nad morze (pierwszy urlop po 4 latach)  i zmieniłem pracę na mniej stresującą. Po 6 miesiącach zostałem zatrudniony w firmie, w której obecnie pracuję. Model zależności systemowej pozostał. Nie był innego sposobu jak wrócić do pracy etatowej z racji zaciągnięcia kredytu pod upragnione mieszkanie. Znów wpadłem z deszczu pod rynnę. Wiedząc, że tak naprawdę zmieniam tylko miejsce a nie sposób co chcę urzeczywistnić dopadła mnie frustracja. Leżąc na sofie  jak tylko mogłem najgłębiej zejść i zajrzeć w siebie prosiłem o pomoc, o zrozumienie świata, wołałem w głębi serca zrozpaczony aby mieć zrozumienie tego co mnie otacza i o co chodzi w życiu. Leżąc i wołając pomocy niespodziewanie poczułem w całym ciele ogromne porażenie prądem, do tego można to porównać. Było to na tyle niespodziewane, że nie byłem w stanie powiedzieć czy to dobrze czy tez nie. Parę dni później, znów zacząłem wołać w sobie o te zrozumienie i pomoc ale już w kierunku nieba, wołałem wszechświat o pomoc. I znów otrzymałem porażenie prądem i wewnętrznie zapewnienie głosu w środku, żebym czekał, a zmiana przyjdzie.

Patrząc z perspektywy czasu, chęć zmiany była kluczowym czynnikiem dalszych moich losów w tym życiu. Niedługo potem poznałem w firmie, podwykonawcę w osobie kolegi Andrzeja, z którym szybko nawiązałem przyjazną relację opisując mu moje ostatnie zajścia. Poruszaliśmy tak wiele tematów a był to rok 2009, głównie niewyjaśniony zjawisk, UFO itp.. Polecił mi książkę  „Pradawna tajemnica kwiatu życia” i tak zaczęła się moja przygoda w odkrywaniu nieznanego. Wcześniej nie sięgałem jak się okazało do książek z pogranicza tajemnic, bazując jedynie na filmach Scfi-Sci oraz serialach jak Star Trek, Star Gate.

Od książki do książki zacząłem wchłaniać kolejne pozycje jednocześnie dzieląc się ze wszystkimi nabytą wiedzą. Spotkało mnie tylko zażenowanie i ośmieszenie, ponieważ próbowałem opisywać wiedzę, którą przyswoiłem. Nie było dużego odzewu poza paroma osobami. Zacząłem obserwować, że większość z otaczających mnie osób wstydzi się dyskutować na te tematy spoza ogólnoprzyjętych standardów społecznych. Zrozumiałem, że są osoby, które chcą nadal śnic swój sen i powinny się wyspać. Rozmawiając w późniejszym czasie z wieloma nowo poznaniami osobami, które  podzielały mój entuzjazm i oni spotkali się z takimi zachowaniami. Zauważyłem, że nic nie wskóram poprzez namawianie ich do mojej racji i słusznie, bo nie można wpływać na inne jednostki, one same muszą chcieć zmiany. Ale jak to zrobić. Kluczowym elementem było podsuwanie materiałów, które w spokoju mogą przeczytać lub obejrzeć. I tak tez zacząłem robić, w pracy także.  Wiązało się to jednak z podkopywaniem systemu wartości, w którzy moi drodzy znajomi bądź rodzina wierzą. A wierzą tak mocno, że nie sposób ich przekonać. Gwałtowna zmiana  postrzegania może  spowodowała utratę bezpieczeństwa i strach, bo to czego się nauczyli legło by w gruzach. Z rok na rok konturowałem swoją ścieżkę oddalając się od systemu wartości utartych norm społecznych na ile się dało ówcześnie,  farmaceutycznych, religijnych i finansowych spłacając kredyt :))  Można powiedzieć, że stałem się czarną owcą w rodzinie jawnie bojkotując przyjęte wierzenia podkopując system wierzeń i głoszone w mediach prawdy. Zauważyłem (nie znając jeszcze Kabylionu), że podobne przyciąga podobne i tutaj dzieliłem się wiedzą powiększając grono znajomych, wibrujących podobnie do mojego entuzjazmu zmiany. U każdego z nich proces wybudzenia przebiegał w miarę podobnie. To co było zakulisowe, zaczęło się rozpowszechniać i przyjmować coraz większe kręgi. Wiedziałem, że nie ma odwrotu i mimo że zdałem sobie sprawę, że wiele osób odejdzie to wiele nowych bardziej wartościowych przyjdzie. Zamieniłem się zawodowo i prywatnie. To co się pojawiło w wyniku określania celu życia odkrycia nieznanego, celu istnienia nabierało coraz większych rozmiarów. Aby dojść do punktu zmiany potrzebna była mentalna decyzja, chcę jej!. Przyczyną była frustracją pierwszej pracy zaraz po studiach, na zastałą rzeczywistość w firmie, na model społeczeństwa, na chęć narzucenia i wpasowania w mnie w ramy. Bunt przeciwko systemowi. Jak mówią, najciężej zrobić pierwszy krok, szczególnie dla tych, którzy chcą zmiany ale nie wiedzą lub boją się to zrobić. Ogrom informacji przytłacza a dezinformacja w mas-mediach odbiera siły, chęć do działania. Mi się udało jak i czytelnikom niniejszego tekstu, każdemu na swój sposób.

Oto mój pomysł jak zapoczątkować zmianę  wśród śpiących, co może być katalizatorem aby podesłać dalsze filmy lub książki jeśli się zgodzą. Polecam film  „Wzrost” bądź „Thrive”, który można obejrzeć na youtube, cda lub ściągnąć z chomika. 

Może seans z rodziną ? 🙂 Moim zdaniem świetnie nadaje się także do polecenia osobom, które wiedzą, że coś piszczy w trawie ale zawsze pozostaje „ale” i wątpliwości. Może on stanie się pretekstem do decyzji o zmianie? 

Powyższy tekst popełniłem z intencją zapoczątkowania zmiany u śpiących. Jeśli trafi do nawet jednej osoby, to i tak będzie coś. Film ma już prawie 10 lat ale treści są jak najbardziej aktualne. Jest wstępem do dalszego odkrywania rzeczywistości. Zadawania pytań i odkrywania życia na swój sposób po połknięciu matrixowej czerwonej kapsułki.

Dziękuję za poświęcony czas.

Marcin

Total Page Visits: 13359 - Today Page Visits: 2